Termin „bioenergoterapia” wywołuje skrajne reakcje, od entuzjazmu po silną krytykę. Często mówi się, że lęk przed nieznanym generuje dezaprobatę, co jest zgodne z prawdą. Jednak najważniejszą rolę odgrywają przekonania, programy i nawyki, które nabywamy od dzieciństwa, często nie zdając sobie sprawy, że nie są one nasze. Rodzice, nauczyciele i osoby, z którymi spędzaliśmy większość czasu, wtłoczyli nam je do głowy, przez co postrzegamy świat przez ich pryzmat. Nosimy je przez życie, nie zastanawiając się, że mogą być nieprawdziwe. Dlatego dla jednej osoby bioenergoterapia może być skuteczną metodą poprawy zdrowia, a dla innej – nonsensem, czarami czy innymi niedorzecznościami.
Pacjenci korzystający z bioenergoterapii metodą Zdenko Domančića doświadczają najczęściej transformacji na poziomie podświadomym, tam, gdzie zapisane są wzory, według których odbieramy świat.
Otwartość na bioenergoterapię jest kluczowa. Jeśli pacjent przychodzi z zaufaniem do bioenergoterapeuty, szanse na sukces terapii i jej jakość są większe. Natomiast, jeśli pacjent nie wyraża zgody, akceptacji i pozwolenia, terapia może przynieść tylko krótkotrwałe efekty. Problem będzie powracał, dopóki nie zdamy sobie sprawy, że jego źródło tkwi w nas samych. Zmiany będą zauważalne natychmiast, jeśli się poddamy, zawierzymy bioenergoterapeucie i uwolnimy blokady w umyśle. Wtedy energia dosłownie popłynie.